Add

Add

piątek, 31 sierpnia 2012

Polak w sklepowej kolejce.


Dzisiaj rano, jak co rano byłam po bułki i inne pierdółki do jedzenia.
W Ameryce zasady kolejkowe są takie, że jeśli do kasy utworzy się długa kolejka i otworzą sąsiednią kasę, to w pierwszej kolejności idzie ta osoba, która była kolejna do kasy, a nie ta z końca kolejki.

Stoję ja w kolejce do kasy w polskim sklepie, za mną 2 panów. 
Kasjerka otworzyła drugą kasę i zaprosiła do niej kupujących.
Idę więc do nowo otwartej kasy a panowie stojący za mną czmychnęli i się przede mna ustawili. 
Mówię: "Jak to się stało, że przed chwilą panowie stali za mna a teraz stoją przede mną?"
Na to jeden odpowiada: "Proszę Panią, my jesteśmy Polacy i we krwi mamy wpychanie się w kolejce przed kogoś!"  :-D
Myślałam, że umrę ze śmiechu!!! 
Tak mnie tym rozśmieszył, że skłonna byłam "oddać" mu "swoje" miejsce w kolejce ;-)
Pan jednak okazał się być dżentelmenem i ustąpił mi miejsce do kasy.

Miłego i wesołego dnia.

środa, 22 sierpnia 2012

AKT

Znalazłam kiedyś wzór haftu krzyżykowego "kobieta z pejczem". 
Obraz spodobał mi się i postanowiłam go wyszyć. 
Wzbudza on sporo kontrowersji. Jednym się podoba inni mówią, że jest zbyt perwersyjny. 
Ja osobiście włożyłam sporo pracy w jego wykonanie. Powiesiłam go oczywiście w sypialni.
Do kompletu dwa duże akty arabek, mniej perwersyjne oraz akt na czarnej kanwie.
Kolejność dodania celowa, bo "kobieta z pejczem" dla osób 18+.
Ciekawa jestem, jakie będą Wasze opinie?




 Promyki ślę.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Internetowe inspiracje

COSTA i CAPRIO

/obrazki z netu/

Historia prawdziwa:
Dawno temu, gdy mój mąż był w już w Ameryce a ja jeszcze w Polsce, aby zabić nudę, spędzałam czas na czacie. Któż z Was tego nie robił?
Zanim się zalogowałam, musiałam wymyślić sobie jakiś nick, pseudonim. Spojrzałam na anglojęzyczną mapę, która wisiała nad biurkiem i zobaczyłam Kostarykę (Costa Rica), państwo położone w Ameryce Środkowej nad Morzem Karaibskim i Oceanem SpokojnymNazwa ta od razu przypadła mi do gustu i zalogowałam się jako "costa-rica". 
Na czacie poznałam kilku ciekawych ludzi z miasta i osiedla na którym mieszkałam. Między innymi osobę o pseudonimie "Caprio". Okazało się, że to sąsiad z bloku obok, także zabijający nudę w oczekiwaniu na "papiery" do Niemiec, gdzie czekała na niego narzeczona. 

Całkiem fajnie nam się rozmawiało. Okazało się, że jest to także znajomy mojego syna. Caprio miał kolegę, którego młodszy brat był przyjacielem mojego syna. Ja dzięki tym znajomościom zaprzyjaźniłam się z ich mamą w której miałam wspaniałą kompankę do wycieczek rowerowych oraz z siostrą "Capria" bardzo sympatyczną młodą osóbką.


Caprio i wspomniany już jego kolega, byli dla mnie bardzo pomocni. Zupełnie bezinteresownie pomagali naprawiać mi komputer gdy zaszła taka potrzeba. Jak miałam nogę w gipsie, organizowali dla mnie kule, robili zakupy, wynosili śmieci. Jednym słowem solidne i pomocne chłopaki. Ze świecą takich szukać. 


Ale nie o tym chciałam Wam pisać. Wracając do tytułu posta, był zalogowany na czacie "myśliciel". Siedział sobie nie wiadomo kto po drugiej stronie i nie dyskutował, nie udzielał się słownie, ale obserwował. Mówiliśmy o nim "pisarz", i plotkowaliśmy, że szuka on tematu na książkę lub artykuł.

Po jakimś czasie zniknął ten tajemniczy ktoś a w sklepach pojawiły się soki: COSTA i CAPRIO.
Reklama poszła na całą Polskę.


Mój kolega Caprio w końcu wyjechał do Niemiec, ożenił się i urodziła mu się córeczka. Ja z synem wyjechaliśmy do Stanów. 

Nie wiem czy w Niemczech, ale tutaj w polskich sklepach stoi sobie na półce między innymi sokami, nieśmiało przyglądający się klientom sok Costa i Caprio.


Tym samym zachęcam wszystkich do korzystania z internetu oraz czerpania z niego inspiracji na miarę własnych potrzeb.

Serdeczności ślę.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Long Island

Orient Point

Orient jest najdalej wysuniętym na wschód miastem na malowniczym "widelcu" Long Island w  jego północnej części. Pierwotnie nazwany Poquatuck imieniem lokalnego plemienia rdzennych mieszkańców Ameryki, a następnie Oysterponds z powodu obfitości skorupiaków w okolicy. Legenda głosi, że kiedy Oyster Bay, Nowy Jork stał się sławny za prezydentury Teddy'ego Roosevelta, nazwa została zmieniona na Wschodzie, aby dopasować nazwę jej najbardziej widocznym elementem ziemi, punktu Orient.

Dwa Tygodnie temu, jak już pisałam nie udało nam się wybrać na "naszą Błękitna Lagunę", dzięki czemu ukończyłam swój trzeci z serii obraz wyklejany.
Na Long Island a dokładniej na Orient Point, popłynęliśmy w pierwszą niedzielę sierpnia. Było dokładnie tak jak chcieliśmy. Wymarzona pogoda i woda jak dotyk Anioła, błogo chłodząca rozpalone słońcem ciała.

Promy odchodzą z portu w New London co pół lub co godzinę a sam rejs trwa około 1,5 godziny. Jest ich kilka do wyboru. Nam udało się tym razem płynąć najstarszym pływającym promem "Cape Henlopen", który został zbudowany w podczas II wojny światowej i uczestniczył w inwazji D-Day w Normandii.
W 1966 roku przekształcono go na prom pasażerski. 
W 1983 roku został kupiony przez Krzyż Ferry Sound i przeszedł całkowity remont przed oddaniem go do użytku publicznego.
Przeżycie jedyne w swoim rodzaju.
W poprzednich latach korzystaliśmy z "Johny H.", który został zbudowany w 1989 przez wschodniego  armatora Morskiej Stoczni w Panama City na Florydzie wyłącznie dla Krzyża Ferry Sound i jest największym promem tam pływającym.
Wypływając z portu można podziwiać przepiękny i ogromny most prowadzący do Groton, gdzie stacjonuje najsłynniejsza chyba łódź podwodna NAUTILIUS, ale o tym innym razem.

Płynąc dalej z lewej burty zobaczymy stocznię i statki wojskowe oddane do remontu:
 Ale to nie koniec atrakcji. Co chwilę ukazują nam się latarnie, których jest tutaj niezliczona ilość:
Na statku można poczuć wiatr we włosach
 Dopływając do Orient Point mija się malowniczo osadzoną na mieliźnie kolejna latarnię.
Plaża jest kamienista i dlatego nie spotkamy na niej zbyt wielu turystów. Nam to jednak nie przeszkadza. Zakładamy stosowne obuwie i delektujemy się nieskalaną przyrodą.
Od strony portu woda jest nieco zimniejsza. Dzięki swojej przejrzystości z brzegu możemy podziwiać tamtejszą faunę i florę. Na zdjęciach poniżej przepiękne, na kształt kwiatów meduzy:
Po godzinnym marszu z drugiej strony półwyspu robimy sobie mały odpoczynek i kąpiel aby ochłodzić nasze spalone słońcem plecy.
W drodze powrotnej słoneczko chyli się już ku zachodowi.
Jesteśmy po takiej wyprawie szczęśliwie zmęczeni. Przed nami jeszcze godzinna jazda samochodem do domu i błogi sen przypomni nam o pięknych widokach, którymi syciliśmy oczy przez cały dzień.

Nie była bym jednak sobą, gdybym nie przywiozła z takiej wyprawy pamiątek. Tym razem będą mi przydatne do mojego kolejnego projektu. Muszle przeźroczyste i falowane a także wysuszony w słońcu pancerz chitynowy homara.



Dla porównania cały pancerz chitynowy homara. Zdjęcie zrobione w muzeum w Portsmount.
Pozdrawiam WAS ciepło promykami słońca, AHOJ!

piątek, 3 sierpnia 2012

Dziewczyna w kolorach

Obraz wyklejany na kanwie kółeczkami z dziurkacza.

W poprzednią niedzielę miałam płynąć z mężem na "naszą Błękitną Lagunę" lecz zapowiadali deszcz więc zrezygnowaliśmy. W rzeczy samej padało i było szatro buro. 
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. 
Dzięki temu, że dzień spędzaliśmy w domu, zabrałam się za wykańczanie mojego trzeciego obrazu wyklejanego, który po początkowej fazie zaciekłego wyklejania, poszedł w "odstawkę" na parę miesięcy. Wyklejanka taka może być nużąca, bo każde kółeczko było naklejane osobno.
Męczył mnie i dręczył ten obraz, bo tak niewiele mi w nim zostało a ciągle był nie ukończony.
Wczoraj nakleiłam ostatnie kółeczko! Ogromnie się cieszę, bo teraz ze spokojnym sumieniem będę mogła zabrać się za kolejny projekt, który kiełkuje w mojej niespokojnej... 
Obraz ma wymiary 24 x 30 inch (61 x 76 cm)
Tak wygląda efekt końcowy:
Tak mniej więcej wygląda w zbliżeniu:




Boki obrazu także są wyklejane:

Nie wiem, czy ktoś z Was zauważył? Mnie coś nie do końca grało" i tuż przed lakierowaniem dokonałam odpowiednich zmian.
A Wy zauważacie różnicę?

Gdy byłam na wakacjach, dostałam wyróżnienie od http://pracowitesloneczko.blogspot.com/

Tym samym według zasad nominuję 10 kolejnych blogów:
http://tala-jestem.blogspot.com/ za to, że mimo młodego wieku ma pasję i talent do gotowania,
http://domowerobotki.blogspot.com/ za to co kocha i Jej pięknie wychodzi,
http://mojakopalniapomyslow.blogspot.com/ za piękne statki na szkle malowane,
http://wrednamalpa.blogspot.com/ za jej oryginalną "pogodę ducha",
http://nuta-wszystkoodzieciach.blogspot.com/ za ciepłe serce i przepiękne frywolitki,
http://lionka-scrap-art.blogspot.com/ za jej scrap'owe cudeńka,
http://inkowetworki.blogspot.com/ za to, że u niej "nuda jest przyjemna",
http://jasminyrekodzielo.blogspot.com/ za śliczne bibułowe róże,
http://nigiswiat.blogspot.com za pełne barw rajstopkowe storczyki,
http://pracowniabeatykoc.blogspot.com/ za cudnej urody szmaciane lale.

Wszystkim WAM serdecznie gratuluję i życzę kolejnych pięknych prac i pasji.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...