Add

Add

poniedziałek, 18 czerwca 2012

W moim magicznym domu...


Nie ma to jak puszysty kotek.

Ja też lubię tez lubię koty. Dostałam takiego pstrokatego na swoje 40 ste urodziny. Na imię ma Zoe, ale my wołamy ja swojsko: ZOSIA, lub  jak narozrabia-Zołza.


Leżenie na plecach jest jej ulubiną pozycją.
Nikt jej nie chciał wziąć ze schroniska, ale moim sercem zawłądnęła gdy tylko polizała mnie w palec wetknięty przez pręty klatki.

Nasza sypialnia czasem jest baaardzo rodzinna. Tutaj mój mąż, syn Filip i Zosia, która ogląda moje robótki ręczne.

Czasami rozrabia i pod naszą nieobecność wskakuje i wyleguje się na blacie kuchennym.

Jak na mojego kota przystało, Zoe bardzo często pomaga mi w wykonywaniu prac.

Od paru lat mój mąż z dużym sukcesem hoduje kraby pustelniki.

Zosia często ich dogląda.


Dzisiejsza niespodzianka: jeden z krabków wyliniał. Oj trzeba mu sprawić większa muszelkę. Obok muszelki leży kompletny pusty szkielet, a krabek jest w starej muszelce jeszcze nie opancerzony.

Dla wielu krabki to odrażający wygląd:

ale potrafią tez przybrać bardziej wdzięczna pozę:

Na naszym podwórku można czasem spotkać skunksa.

Są też wszędobylskie wiewiórki, które czasem szczególnie zimą dokarmiam

Wiosną odwiedza nas lis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwielbiam cały świat za dobre słowo.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...